Odczaruj swoją prywatną świątynię (I)

Dobrze, gdy dom jest miejscem, gdzie po zamknięciu drzwi, wraz z czapką zdejmujemy z głów maski. Dom to przestrzeń, gdzie nasza energia i doświadczenia życia, materializują się w postaci mieszkających w nim z nami członków rodziny, zwierząt, przedmiotów, które nas otaczają, nie przypadkowe jest również miejsce i sąsiedzi.  Jeśli ta przestrzeń napełnia Cię niskimi wibracjami, takimi jak strach, lęk, żal, niezadowolenie – jest to sygnał od Duszy, że masz jeszcze przed sobą sporo pracy. Jakiej? Pracy nad sobą, próbując zmienić innych spotkasz jedynie rozczarowanie.  Szczęście pojawia się wraz ze zrozumieniem wyborów Duszy, których dokonała. Pewien mędrzec powiedział do swojego ucznia, że nie można wlać wody do pełnej misy. Jeśli chcesz się uczyć, trzeba zapomnieć o tym, co już wiesz, kim jesteś, trzeba stać się niczym puste naczynie. Jednym z moich ziemskich zadań jest nauka konsekwencji. A ponieważ moja waleczna Dusza ma spore poczucie humoru, stwierdziła, że nic tak nie nauczy mnie konsekwencji jak obowiązki gospodyni domowej, a jeszcze więcej zabawy będzie tylko wtedy, gdy będzie to dom teściowej. I tak zaczęłam uczęszczać na zajęcia z ziemskiej konsekwencji, a moja Duszyczka znów mi kibicuje: „ Dawaj dziewczynko dawaj, będzie fajnie!”. Od kilku lat dzielnie się uczę, czy sobie radzę? 

Lekcja nr 1: Zaprzyjaźnij się z przestrzenią domu

Gdy teść wrócił z tygodniowego pobytu w Japonii, opowiedział mi , że największe wrażenie zrobiła na nim niewiarygodna wręcz czystość na ulicach. To, w jaki sposób filozofia życiowa Japończyków przekłada się na podejście do tak banalnej czynności jak porządki domowe. Nie wiem, czy teść chciał w ten sposób coś mi sugerować :-), ale wzbudził moje zainteresowanie tym faktem. Chcąc zrozumieć co takiego w sprzątaniu widzą Japończycy, czego ja, mimo starań, dostrzec nie potrafię, odkryłam dwie wartościowe książki: Magię Sprzątania Marie Kondo i Sztukę Sprzątania  Dominique Loreau.  Ale dom to nie tylko sprzątanie, to energia jego członków, jego historia, ziemia na której stoi.  Zaprzyjaźnianie się z jego przestrzenią watro rozpocząć od poznania jego historii. Warto zabawić się w odkrywcę lub poświęcić kilka medytacji  na wysłuchanie jego opowieści o sobie, jego oczekiwań względem właściciela. Niech głos Twojej Duszy zaprowadzi Cię na początek do pomieszczenia, które lubisz najbardziej, później do tego, w którym czujesz się najgorzej, pomyśl, dlaczego tak jest? Mój dom chciał pozostać taki, jakim urządziła go teściowa. Przez 5 lat od jej wyprowadzki niewiele się w nim zmieniło. Trzy zaplanowane w tym czasie remonty w dziwnych okolicznościach zostały odwołane, obecnie planujemy z mężem kolejny. Nasz dom powoli zmniejsza rezerwę w stosunku do nowych właścicieli, do mnie, ale będzie to długa i zapewne bardzo ciekawa nauka.

Lekcja nr 2: Odkryj potęgę minimalizmu

Kurz jest wszędzie. Budda mawiał, że wszystko, co widzimy jest tylko kurzem. Kurzem, który przesłania nasz umysł. Przypomniałam sobie te nauki, gdy wpatrywałam się w biały nalot na stoliku z bibelotami. I w tym momencie doznałam oświecenia, po co  mi te wszystkie bibeloty? Jeśli masz w domu bałagan, to znaczy, że masz nadmiar materii, przedmiotów, które zaśmiecają dom, a tym samym Twój umysł. Minimalizm najlepiej zacząć wprowadzać od własnej szafy. Bierz poszczególne ubrania pojedynczo do rąk. Zapytaj siebie, jakie są Twoje odczucia z nimi związane. Zostaw jedynie te , które sprawiają Ci prawdziwą radość. Nie kieruj się rozsądkiem, a intuicją. Jeśli szkoda Ci wyrzucić, rzeczy, które były założone raz czy dwa – podaruj je komuś. Pozbyłam się tak 8 worków z ubraniami. W mojej szafie zrobiło się sporo miejsca, ale tak naprawdę to nic w porównaniu z radością i wolnością, jaką mi to dało. Zasada minimalizmu świetnie się sprawdza w każdym aspekcie.

Lekcja nr 3: Szczęśliwi ludzie otaczają się rzeczami, które lubią

Każda materia to energia zatrzymana w czasie, zatem każdy przedmiot, który znajduje się w Twoim domu wnosi ze sobą wartość energetyczną,  pozytywną lub negatywną, małą lub dużą. Najlepszym wskaźnikiem wartości tej energii jest Twój stosunek do danej rzeczy.  Dodatkowo warto „podkręcić”  energetykę własnej przestrzeni umieszczając w niej  minerały, rośliny, kolory, z którymi rezonujesz. Wielu ludzi zapomina jak ważne jest błogosławienie przestrzeni domu rano i wieczorem. Ja robię to słowami:

„Niech opiekunowie duchowi i pozaziemscy ukryją ten dom przed wszystkim co negatywne, a jego przestrzeń i mieszkańców otoczą opieką adekwatną do czasu, miejsca i przestrzeni”.

Ale każdy pewnie będzie miał swoje, indywidualne błogosławieństwo.

Troszczenie się o dom pozwala mi zobaczyć piękno ukryte w prostocie i codzienności. Pozwala na kształtowanie charakteru i siły woli. Myślę, że jest to wysiłek wart poświęcenia, gdyż to w domu bierze początek nasze szczęście.

4 komentarze

  1. Małgorzata
    Odpowiedz
    15 września 2017 at 11:53 pm

    To bardzo mądre przesłanie. Długo tego nie rozumiałam. Najważniejsze,żeby nauczyć się nie nudzić z samym sobą,nauczyć się wybaczenia sobie a tym samym i innym.
    To duża sztuka choć z pozoru wydaje się takie proste.

    • Agata
      Odpowiedz
      16 września 2017 at 6:04 am

      Dziękuję 🙂 Gdyby autorem wpisu było moje Ego, przesłanie byłoby nieco inne 😉 Dusza ma swój punkt widzenia, który czasem zaskakuje nawet autorkę 😉

      • agi
        15 kwietnia 2018 at 3:14 pm

        Duszyczka jest bardzo dowcipna z tego co juz zdazylam doswiadczyc:)musze o tym napisac bo bylo to moje jakby pierwsze bardziej swiadome uzmyslowienie sobie ze jednak cos we mnie jest I to dobrego, poza tym co mnie spotkalo to moja reakcja naturalna powinien byc starch I placz a jednak bylo inaczej..pewnego dnia mialam atak tezyczki (pooperacyjna niedoczynnosc przytarczyc) zaczyna sie of tak niesamowicie silnego bolu w klatce piersiowej jakby to byl zawal ale nim nie byl, zreszta nie wiem jak to wyglada, potem wykrzywia nogi I rece a wyglada to na paraliz ktory tez nim nie byl noi glowa wykrzywia sie lacznie z twarza I wyglada na wylew ktorym tez nie bylo, po wezwaniu karetki kiedy lezalam juz na noszach zaczelam smiac sie w duchu I wyobrazac sobie co by bylo gdyby jadac na sygnale teraz na zakrecie drzwi sie otworzyly I wypadlabym na noszach na jezdnie:))jak na filmach komediowych:)przeciez powinnam byc pelna strachu, placzu, spanikowana a tu raptem takie mysli?Moj kontakt z Duszyczka zaczal sie pewnego wieczoru kiedy kontem oka zobaczylam bialy pasek swiatla przyklejony z lewej strony ciala I potem jakby wniknal w moje cialo…I of tamtej pory jestem juz cala Boga:)Lekko nie bylo ze zrozumieniem po latach innej nauki niz powinna byc

        Pozdrawiam

      • Agata
        15 kwietnia 2018 at 4:13 pm

        Piękna opowieść, cieszę się, że znalazłaś swoją drogę, nawet przy tak trudnych lekcjach. Przypomniałaś mi moją ostatnią lekcję w szpitalu, to tylko udowadnia, że uśmiech, pogoda ducha i wewnętrzna radość, ale też zaufanie do Tego, który prowadzi, pozwala przetrwać wszystko 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *