UKRYTA MOC KOLORÓW: ŻÓŁTY (CYTRYN)

O osobach rozwijających się duchowo funkcjonuje stereotypowa opinia, według której należą one do grona ludzi oderwanych od rzeczywistości. W pewnej mierze jest to prawda, dla wielu duchowość stanowi rodzaj UCIECZKI od opanowanego przez zło świata, w którym nie mogą się odnaleźć. Dla mnie jednak WGLĄD W SIEBIE stał się BRAMĄ, by do tego świata powrócić, i to w wielkim stylu.

Dzisiaj opowiem Wam o praktycznym wymiarze duchowości, ponieważ przyszła kolej na KOLOR ŻÓŁTY. Barwa ta jest energetycznie powiązana z naszym splotem słonecznym, miejscem, gdzie wiruje energia DZIAŁANIA W ZIEMSKIM WYMIARZE, naszej siły przebicia i pewności siebie. Praca z kolorem żółtym wzmacnia EFEKTYWNOŚĆ MANIFESTACJI, bezpośrednio przekłada się na umiejętność kreowania rzeczywistości. No właśnie. Dużo o tym się mówi, jednak skoro jest tylu specjalistów od KREOWANIA rzeczywistości, dlaczego jest ona tak dramatycznie słaba. I uwaga, zaczynam mocno i brutalnie – nie istnieje JEDNA rzeczywistość. Każda istota ziemska funkcjonuje w swojej własnej rzeczywistości, oczywiście zazębiają się one na polu zbiorowej świadomości i nieświadomości, myśli i wierzenia grupy ludzi tworzą też samodzielnie funkcjonujące egregory energetyczne, nie zmienia to jednak faktu, iż funkcjonujesz w takiej rzeczywistości, jaką sobie sam ogarniesz. A jak się za to ogarnianie zabrać?

Najprostsza odpowiedź brzmi: być sobą! Ale to sprawdza się lepiej w teorii niż w praktyce. Kim bowiem jesteśmy, jeśli nie skomplikowanymi tworami złożonymi z doświadczeń, genów, dzieciństw, warunkowań społecznych oraz oczekiwań względem przyszłości? W tym zgiełku bodźców miotających nami we wszystkich kierunkach bardzo łatwo utracić z pola widzenia miejsce, do którego się zmierza. Nie mówiąc już o jego znaczeniu.

Renesans Psychodeliczny Ben Sessa

A ponieważ dziś o duchowości praktycznej i energii działania, dlatego opowiem o mało wzniosłym, ale jakże przydatnym elemencie rzeczywistości, jakim są PIENIĄDZE. Podstawą manifestacji dotyczących finansów jest wyrzucenie z podświadomości ulubionych programów większości Polaków, czyli: aby rozwijać się duchowo, trzeba być biednym; pieniądze są złe; pieniądze są brudne itp. Kolejnym krokiem jest dokładne określenie ILE oraz w JAKIM CELU ich potrzebuję. Nie wystarczy zamanifestować sobie: chcę być bogaty, albo chcę dużo pieniędzy – w języku Wszechświata to nic nie oznacza, a już najmniej obchodzi go, czego akurat CHCEMY. Z reguły sami do końca nie wiemy, co jest w stanie nas prawdziwie uszczęśliwić, a nie jest tylko kolejnym, chwilowym zaspokojeniem kaprysów Ego. Poza tym, jeśli nasze CHCIEJSTWA nie są zgodne z planem Wszechświata, nie zostaną przez niego dopuszczone. Jeśli te dwa kroki mamy już za sobą, pora na AKT MANIFESTACJI. Technik i sposobów jest wiele, można o nich poczytać, obejrzeć filmik lub wybrać się na warsztaty. W tej kwestii, jak w większości przypadków, każdy ma własną, najlepszą dla siebie drogę. I w zasadzie to tyle, jak to powiedział Piotruś Pan – wystarczy tylko wiara i … coś, o czym zapomniałem. Pora na moją ulubioną część, czyli jak TO robię w praktyce.

Temat pieniędzy w środowisku osób zajmujących się rozwojem duchowym przypomina mi odrobinę temat chorób wenerycznych – wstyd się przyznać, jeśli je posiadamy. Bo czy osoba oświecona może być bogata? Czy nie powinna gardzić dobrami materialnymi, żyć w leśnej chatce i żywić się tym, co sama wyhoduje? Zdania będą zapewne podzielone. Dla mnie bogactwo to zadanie dla mocno rozgarniętych w tej rzeczywistości Dusz. Tak się złożyło, że ja taka nie jestem. Żartuję. Po prostu lekcje dotyczące bogactwa i biedy mam już za sobą, w tym wcieleniu jest to dla mnie temat poboczny. Jednak w ostatnim czasie dostałam wyzwanie powrotu do normalnej pracy, i jak czytelnicy tego bloga mogą się domyślać, będzie to przepełniona magią, zabawna historia … choć może powinnam napisać, że będzie to historia dziwna, tak jak większość mojego życia. Przez ostatnie cztery lata byłam na urlopie wychowawczym, nie posiadam również specjalistycznego wykształcenia. Poprzednie stanowisko pracy to – sekretarka. Moje minimalne poczucie ziemskiej rzeczywistości pozwoliło mi założyć, że headhunterzy raczej nie będą o mnie się zabijać. Ale nie zapominajcie, iż to my tworzymy sobie własną rzeczywistość, a jeśli w to wierzysz – tak się dzieje. Jak myślicie, ile zajęło mi znalezienie idealnej dla mnie pracy? Dwa dni. Zaczęłam od manifestacji: Kochany Wszechświecie, proszę o pracę, która w najlepszy dla mnie sposób wykorzysta moje talenty i umiejętności, by pomagać Matce Ziemi. Pierwszą i jedyną ofertą, jaką znaleziono dla mnie w biurze pośrednictwa pracy była rekrutacja na stanowisko asystentki dyrektora w firmie recyklingowej – wow, lepiej bym tego sama nie wymyśliła. Na rekrutacji usłyszałam, że w zasadzie została zakończona, ale przedłużą ją ze względu na mnie o jeden dzień. Jak się dobrze domyślacie, to stanowisko czekało na mnie. I słusznie zastanawiacie się teraz, dlaczego ta oferta WISIAŁA w pośredniaku i gdzie był ukryty haczyk. Bo oczywiście, że był. Miejsce to było czarne jak smoła od złej energii, opanowane przez wampira energetycznego, który drenował przybyłe asystentki. Byłam podobno szósta, niektóre rezygnowały po dwóch dniach, rekord to trzy miesiące. Dla mnie ostatnie trzy miesiące nie należały do najłatwiejszych, wielokrotnie wracałam do domu bez chęci do życia, czasem z płaczem, za każdym razem pytałam Duszy: dlaczego tam trafiłam, zawsze słyszałam odpowiedź – masz uzdrowić to miejsce. Tak, trzeba było widzieć miny pracowników hali, gdy okadzałam ich szatnię białą szałwią. Gdy podnosisz własne wibracje wszytko, co wokół, samo się zmienia. REZONUJE. To, co negatywne samo się wycofuje. Nie trzeba walczyć z rzeczywistością, wystarczy tam BYĆ, być w pełni obecnym, być w teraźniejszości. Moja przestrzeń to kryształy, kryształy i jeszcze raz kryształy. Oczyszczają przestrzeń domu nie tylko z niskich wibracyjnie energii, nie widuję pająków, a plotkująca sąsiadka zamierza się wyprowadzić… Obecnie nie ma też w mojej przestrzeni wspomnianego wampira energetycznego, ma swoją lekcję do przerobienia. Pamiętaj: wszystko, co chcesz mieć, kim chcesz być  – masz już teraz, już taki jesteś!  Nie istnieje czas, nie istnieje śmierć. Ogranicza Cię jedynie Świadomość.

Cytryn

Cytryn to potężny oczyszczacz i regenerator. To jeden z kryształów, który prawie nigdy nie potrzebuje oczyszczania. Absorbuje, przetwarza i gruntuje negatywną energię. Energetyzuje każdy z poziomów życia. Pomaga odnaleźć poczucie ukierunkowania. Wspiera logikę, myśl, wiedzę, mądrość. Praca z cytrynem jest idealna dla osób, które chcą zmian w swojej materialnej rzeczywistości. To kryształ obfitości. Uczy jak manifestować bogactwo i sukces. Widzicie te iskierki światła w moim cytrynie ze zdjęcia? Uwielbiam z nim pracować. Oczyszcza czakry, zwłaszcza splot słoneczny. Cytryn przywraca pewność siebie, usuwa destrukcyjne tendencje, takie jak poczucie winy i wstydu. Uczy, jak brać pod uwagę jedynie konstruktywną krytykę i jak cieszyć się z nowych doświadczeń. Czy to nie dużo jak na tak mały kamyczek? To idealny pomocnik w zmianach na polu zawodowym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *