Jest takie stare chińskie przekleństwo: Oby spełniły się Twoje wszystkie marzenia. Być może zastanawiasz się, dlaczego z pozoru miłe słowa miałyby doprowadzić kogoś do zguby? No cóż, choć naturalnym dla człowieka stanem jest przebywanie w radości, szczęściu i zdrowiu (dostaliśmy w tym celu stałe połączenie z Energią Stwórcy poprzez Wyższe Ja), zaczęliśmy komplikować sobie rzeczywistość dokonując wyborów z poziomu Ego (czyli rozumu, kalkulacji, osądzania, które zostało nam dane, gdyż Ziemia została zaplanowana jako planeta wolnego wyboru), bo właśnie dzięki Ego MOŻEMY tych wyborów dokonywać. Z czasem ludzie zaczęli zapominać o niegasnącym połączeniu ze Źródłem-Duszy, niektórzy zaczęli nawet kwestionować jej istnienie. Ego zaczęło przekonywać nas, że jest jedyne i najważniejsze, a my również zaczęliśmy uważać, że jesteśmy jedyni i najważniejsi. Moment, gdy ludzkość w to uwierzyła, zaczął być momentem, w którym staliśmy się bardzo samotni i nieszczęśliwi, zostaliśmy wygnani z Raju. Odrzuciliśmy miłość i wsparcie Wszechświata i Matki Ziemi, w zamian ludzie zaczęli się karmić władzą, pieniędzmi, popularnością – iluzją Ego. Odcięliśmy się od życiodajnej energii, jednak zapotrzebowanie na nią w nas pozostało, zaczęliśmy więc ją wzajemnie od siebie wykradać. Zaczął się czas wojen, przemocy, gwałtów, czas w którym straciliśmy umiejętność kreacji rzeczywistości, staliśmy się więźniami narzuconych przez Ego zasad, a Ziemia stała się planetą panów i niewolników, wybranych i pokornych owieczek. Wybory podejmowane jedynie przez pryzmat ludzkiego Ego prowadzą do jednego, DO AUTODESTRUKCJI. Trafnie ujmuje to mit o królu Midasie, ale nie trzeba cofać się do czasów starożytnej Grecji, wystarczy obejrzeć wiadomości (dla własnego zdrowia – jeden raz). Niszczymy naszą planetę, zabijamy siebie, zwierzęta, świadomie i podświadomie wpędzamy swoje ciała w choroby, rozbijamy rodziny, nienawidzimy i zazdrościmy – a źródłem wszystkiego jest strach, bo Ego może zapewnić iluzję radości i szczęścia, jednak w podświadomości nadal pozostanie strach przed tym, że zabraknie dla nas MIŁOŚCI, której źródłem jest jedność ze Stwórcą. A my gdzieś po drodze zgubiliśmy z Nim kontakt, ZASNĘLIŚMY. Wszystko zmierzało do tragicznego i spektakularnego końca, jednak stało się coś, czego wielu się nie spodziewało. ZACZĘLIŚMY SIĘ BUDZIĆ. Zaczęliśmy rozmawiać z Wszechświatem, z Duszą, przestajemy kalkulować, oceniać, wywyższać się – zaczynamy KOCHAĆ, lecz nie miłością egoistyczną, a tą powstałą w wyniku JEDNOŚCI z planetą, kosmosem, z każdą zamieszkującą je istotą. Taka miłość jest kluczem do kreacji rzeczywistości. Dlatego dziś o tym jak ja to robię, oraz dlaczego niektórym jeszcze to nie wychodzi.
Poprzez KREOWANIE RZECZYWISTOŚCI rozumiem podążanie najlepszą możliwą dla nas ścieżką, dokonywanie świadomych, korzystnych dla naszego rozwoju wyborów, które przyczyniają się do życia w harmonii z każdym z naszych czterech aspektów (fizycznym, duchowym, mentalnym i emocjonalnym). Co w efekcie z niewolnika naszej rzeczywistości, tworzonej przez systemy przekonań wszystkich ludzi, czyni z nas osobę, która w sposób świadomy i zauważalny może na nią wpływać, dopasowując ją do własnych potrzeb i upodobań. To tyle teorii, a jak takie kreowanie wygląda w praktyce? Raz na parę miesięcy aktualizuję dalekosiężne plany, pytam Duszę, czy okażą się dla mnie korzystne, a potem proszę Wszechświat, by pomógł mi w ich realizacji. Później już tylko pozwalam się prowadzić, mając umysł, uszy, oraz wszystkie troje oczu otwarte (szyszynka to takie moje trzecie oczko). O wiele ciekawsze są małe, codzienne kreacje, które w moim przypadku polegają głównie na manipulacji czasem. I tak dla przykładu, gdy przedwczoraj wybierałam się pod prysznic, usłyszałam jak mąż woła: Zwariowałaś, za godzinę mamy być na obiedzie u rodziców, a Ty jeszcze chciałaś po drodze zrobić zakupy, kiedy zamieszasz z tym wszystkim zdążyć? Odkrzyknęłam jedynie: Spokojnie, po czym ze stoickim spokojem udałam się pod prysznic, przekonana o tym, że czas biegnie dla mnie, a nie ja za nim. Gdy skończyłam, usłyszałam od męża: Dzwoniła mama, prosiła, żebyśmy przyjechali godzinę później. Niedawno wróciłam z narciarskich ferii w Austrii, na które wybrałam się ze starszą córką, mężem, zaprzyjaźnionym małżeństwem i ich synkiem. Bywały dni, że zostawialiśmy samochody pod hotelem, a na stok dojeżdżaliśmy bezpłatnym autobusem dla narciarzy. Minusem było to, że kursował jeden raz w przeciągu godziny. Umawialiśmy się wtedy na konkretną godzinę i wracaliśmy wszyscy wspólnie. Zdarzył się jednak przypadek, że wraz z przyjaciółką źle oceniłyśmy czas powrotu kolejką i w pewnym momencie stało się jasne, że dotrzemy na przystanek autobusowy 10 minut po planowanym czasie odjazdu. Wiadomo, autobusy w Austrii rzadziej się spóźniają, niż te w Polsce. Mimo to powiedziałam w wagoniku, że jestem przekonana o tym, że jeżeli wspólnie pomyślimy, a najlepiej poprosimy na głos, by autobus na nas zaczekał, to tak się stanie. I faktycznie, spóźnił się 7 minut, co wystarczyło, by żadne z nas nie musiało czekać na kolejny. Albo, gdy miałam zdawać praktyczny egzamin na prawo jazdy. Egzamin miał się rozpocząć o 9:00. O 8:50 zorientowałam się, że zostawiłam dowód osobisty w kieszeni innej kurtki, a wiadomo, że bez weryfikacji tożsamości nie zostanę do niego dopuszczona. Mąż nie był zachwycony, gdy poprosiłam go przez telefon, by zawrócił z drogi do pracy i dowiózł mi dowód. Poprosiłam Wszechświat o to, bym jednak dzisiaj mogła zdawać. I zdarzył się kolejny „przypadek”, poprzedni zdający zatrzymał mojego egzaminatora 20 minut dłużej na mieście, w związku z czym mój egzamin rozpoczął się z opóźnieniem. Egzaminator wyczytał mnie w tej samej sekundzie, w której mąż wręczał mi dowieziony dowód. Tak, Wszechświat ma idealne wyczucie dramatyzmu sytuacji. Nasze myśli kreują każdą dziedzinę życia, czas to tylko jedna z nieskończonej liczby możliwości. Przykładem z innej beczki może być mój powrót z czterodniowych warsztatów medytacyjnych w Warszawie. Już sam wyjazd jest wart wspomnienia. Warsztaty odbywały się się w małej miejscowości, oddalonej około 50 minut jazdy samochodem od centrum. Dusza przed wyjazdem powiedziała mi, żebym się nie przejmowała drogą, gdyż ona z Warszawy to już mnie poprowadzi. W związku z czym wysiadłam na dworcu z wielką walizką, nie widząc na który przystanek się udać, ani na którym wysiąść, by trafić na miejsce warsztatów (chyba wspominałam w którymś z poprzednich wpisów, że często podróżuję w ten sposób komunikacją miejską). Zaczęłam iść przed siebie, aż trafiłam na szereg przystanków, zapytałam Duszy: I co dalej? Usłyszałam: Czeka tu na Ciebie osoba, która Cię poprowadzi. Zaczęłam się rozglądać, przede mną, w odległości około 20 metrów stała blondynka z walizką. Pomyślałam: To musi być ona. Bez zastanowienia podeszłam do niej i wypaliłam: A Pani to pewnie jedzie na warsztaty medytacyjne do Rajszewa… Lekko zdziwione spojrzenie sprawiło, iż pomyślałam, że mogło to dziwnie zabrzmieć, zwłaszcza, że to było w centrum Warszawy, czwartek, godziny poranne, ogółem pełno ludzi dookoła. Okazało się jednak, że Dusza jak zwykle miała rację, Pani jechała na te same warsztaty co ja, w dodatku znała drogę. Po tak magicznym wstępie, dziać się już mogła tylko magia, i faktycznie tak było (pozdrawiam Cię Asiu z całego serca). Ale miało być o kreowaniu. Otóż w drodze powrotnej, w związku z tym, iż miałam ciężką walizkę, poprosiłam Wszechświat o pomoc, abym nie musiała jej dźwigać. I nagle za każdym razem, gdy nie było w zasięgu wzroku windy (jak wiadomo walizki mają kółka i po płaskim można je ciągnąć lub pchać), przed schodami wyskakiwał zza pleców miły Pan, który z chęcią i bezinteresownie pomoże kobiecie w potrzebie. A już kompletnie zaskoczyła mnie sytuacja, gdy miałam wsiadać do pociągu i niczym duch z podziemi, wyrósł przede mną kolejny miły Pan, który powiedział, że choć nie jedzie tym pociągiem, to czy nie będę miała nic przeciwko, jeśli on wniesie walizkę za mnie i umieści ją na półce, bym nie musiała jej dźwigać. Upewniłam się tylko, czy aby na pewno nadal jestem w Polsce, po czym się zgodziłam. Przykładów mogłabym wymienić jeszcze wiele, ale z założenia wpisy mają być zwięzłe, a tu jeszcze druga część artykułu pozostaje, w związku z tym na tym poprzestanę. Ogólna zasada jest taka: gdy emanujesz prawdą, a Twoje intencje są czyste, Wszechświat Ci pomaga, a napotkani ludzie wraz z nim. Sam tworzysz rzeczywistość, która Cię otacza. Gdy robisz to z poziomu strachu, bycia ofiarą, Wszechświat dostarcza Ci dokładnie taką samą energię zwrotną, on nie jest złośliwy, czyta jedynie to, co masz w głowie. Jakiś czas temu wykreowałam pole ochronne domu, które zaprogramowałam tak, by nikt o nieczystych intencjach lub złych zamiarach nie mógł do niego wejść, co prawda od tamtego czasu nie miałam jeszcze w domu gości, ale wierzę, że nie zostanę z tego powodu pustelnikiem. A dlaczego kreowanie nie wychodzi jeszcze każdemu w taki sposób, jakiego by oczekiwał?
PROBLEM WIARY
Chyba większość z nas kojarzy słowa Jezusa do uczniów: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!”, a byłaby wam posłuszna. No cóż, nie widziałam jeszcze wędrujących w stronę morza drzew. A na poważnie, tak mało widzę w ludziach wiary, mimo, że tak wielu ją deklaruje. Gdy prawdziwie wierzysz, wiesz, że niemożliwe nie istnieje. Ludzie tak bardzo boją się uwierzyć, przejawem tego jest ignorancja, wyśmiewanie tego, czego nie są w stanie zweryfikować ludzkim, niezwykle ułomnym sposobem postrzegania materii. Dostaliśmy na pomoc teleskopy, mikroskopy, aparaturę, która wzmacnia zmysły. Wszystko po to, by nauka zaczęła badać zjawiska i prawa znane przodkom tysiące lat temu, a które my dopiero zaczęliśmy poznawać wkraczając w etap mechaniki kwantowej. Potęgę wiary w prosty sposób ukazuje popularny filmik, na którym nagrano błyskawiczne uzdrowienie guza kobiety w jednym z chińskich szpitali. Bądźmy jak malutkie dzieci, którym nikt jeszcze nie powiedział, że Świat może je powstrzymać.
PAMIĘTAJ, BY POPROSIĆ
Wszechświat będzie Ci pomagał, wspierał najlepsze dla Ciebie wybory, ale trzeba Go o pomoc poprosić. Jak to zrobić? Trzeba się z nim połączyć patrząc lub przypominając sobie widok jakiegoś elementu przyrody lub miejsca, w którym czujesz się szczęśliwy, dobrze, gdy jest ono blisko natury. Należy poczuć miłość, którą czujesz patrząc na roślinę, zwierzę, krajobraz, gdy przebywasz w miejscu, które kochasz. A następnie wystarczy pomyśleć lub wypowiedzieć słowa: Pomóż mi i podać sprawę, której pomoc ma dotyczyć. Ważne, by w prośbach uwzględnić czas, określić przybliżone daty lub dodać formułkę: najszybciej, jak to tylko możliwe. Jeśli wolisz, możesz zwracać się do Boga, Bogini, Stwórcy, Źródła, Tatusia, używaj określenia, które jest Ci najbliższe.
A CO Z KASĄ?
Wszystko fajnie, ale za coś trzeba żyć. Wszechświat jest czystą duchową energią, przejawem Najwyższej Świadomości. Choć przeważnie nie zsyła na nas z nieba deszczu banknotów, to pomaga w ich zdobyciu. W jaki sposób? Prowadzi do możliwości oraz ludzi, którzy w najlepszy sposób pomogą wykorzystać nasze talenty i potencjały. To od nas zależy, czy skorzystamy z danych nam okazji i przekształcimy jego energię w materię. Bierność, nieustanne oczekiwanie na ratunek nie należą do najlepszych możliwych decyzji. Działaj, szukaj, bądź wytrwały, bądź cierpliwy i pozwól się prowadzić.
Gdy zapytasz mnie: czym jest szczęście? Odpowiem: szczęście jest kwestią wyboru. Sam decydujesz, czy je chcesz i w jakiej ilości. Napisałam powyższy artykuł, by Ci ten wybór uświadomić.
Anita
Dziękuję <3