Ludzie postrzegają rzeczywistość w sposób antropomorficzny, za punkt wyjścia przyjmujemy naszą ludzką naturę i nasz system wyobrażeń (gdyby naturę świata opisywały konie lub koty, zapewne przedstawiałaby się ona inaczej). Stworzyliśmy mitologie i religie, mające wyjaśnić istotę stworzenia i uzurpujemy sobie prawo do Jedynej Prawdy, a przecież Wszechświat składa się z niezliczonych systemów wyobrażeń (w zależności od tego, jakie istoty je tworzą); a struktura każdego systemu zależy od świadomości danej istoty. Dodatkowo nie postrzegamy w sposób obiektywny, nie widzimy faktów, a ich subiektywne znaczenia, które zależą od indywidualnego doświadczenia każdego człowieka. W ramach przykładu przytoczę pewną przypowieść, nie pamiętam występujących w niej oryginalnych nazw, lecz nie one się liczą, a sens. Załóżmy, że bohaterem będzie Janusz, który mieszka w Ustrzykach Dolnych. Otóż podczas cotygodniowych zakupów na miejscowym targu, Janusz potrącił przez przypadek staruszkę. A gdy spojrzał jej w oczy, zobaczył w nich Śmierć. Przeraził się okrutnie i wykrzyczał jej prosto w twarz: –Nie dostaniesz mnie tak łatwo! Staruszka oniemiała ze zdziwienia, jednak Janusz nie czekał na jej odpowiedź. Uciekł, spakował najpotrzebniejsze rzeczy i przeprowadził się na przeciwległy kraniec Polski do Jastrzębiej Góry. Nie minęło parę dni, a Śmierć dopadła go w Jastrzębiej Górze. Zanim jego Dusza poszybowała w Zaświaty, zadał Śmierci jedno pytanie: – Gdy zobaczyłaś mnie po raz pierwszy na targu w Ustrzykach Dolnych, dlaczego tak się wtedy zdziwiłaś? Usłyszał odpowiedź: – Zdziwiłam się, ponieważ się Ciebie nie spodziewałam, miałam pozbawić Cię życia dopiero w Jastrzębiej Górze… Jest to zabawna przypowieść o tym, jak nasze subiektywne znaczenia, które nadajemy poszczególnym zdarzeniom wpływają na rzeczywistość. Gdyby tę samą staruszkę potrącił na targu ktoś inny, zapewne nie zobaczyłby w jej oczach Śmierci, rozegrałby się odmienny ciąg wydarzeń. Ta sama reguła dotyczy również symboli, a konkretniej Oka Horusa. Jedni widzą w nim egipski znaczek, inni tajny kod Masonów czy Iluminatów, jeszcze inni symbol szyszynki w ludzkim mózgu. Dla mnie Oko Horusa ma bardziej złożoną symbolikę, i dziś postaram się Wam ją przybliżyć. Ale od początku. Ostatnio studiowałam 8 tomów składających się na V stopni rosyjskiej szkoły Dalszego Energoinformacyjnego Rozwoju (w skrócie DEIR). System DEIR powstał dzięki pracy Dimitriego Wereszczagina, któremu pomagali: pułkownik Piotr Kełdorowski, telepata Aleksiej Gryszczak oraz jasnowidz Sergiusz Desmencow. W latach 80 i 90 pracowali oni nad możliwościami kontroli umysłów w ramach wojskowego projektu PASTERZ, finansowanego przez Komitet Centralnej Partii. Wereszczagin uważa, że ludzka Dusza to matryca, według której zbudowana jest energoinformacyjna istota każdego człowieka – wszystkie nasze subtelne ciała (eteryczne, astralne, mentalne i inne) oraz cała ich treść, która składa się na naszą Świadomość. Można powiedzieć, że wszystkie nasze ciała to narzędzia dla manifestacji Duszy w tym wymiarze. Z kolei Świadomość to całość naszych doświadczeń, myśli, odczuć – jednym słowem ludzka pamięć, która mieszka w komórkach ciała fizycznego, a po śmierci w ciele eterycznym, przez 9 dni od jej daty. Nieśmiertelna jest jedynie ludzka Dusza, która sama w sobie nie jest nośnikiem ludzkiej pamięci – dlatego, przy kolejnych wcieleniach, nie posiadamy świadomych wspomnień z poprzednich żyć. Chyba, że poznamy pewne praktyki (stosowane już w starożytności), które pozwolą taką Duszę zintegrować z naszą Świadomością i ciałem eterycznym, co wiąże się z osiągnięciem tak zwanego Wiecznego Życia lub Nieśmiertelności, czyli wiecznej pamięci, podróżującej z nami poprzez kolejne wcielenia. Ciekawe jest, że podobne praktyki obowiązywały w egipskich Szkołach Lewego i Prawego Oka Horusa, naukach Jezusa, oraz szkołach wiedzy tajemnej na całym świecie. A wiadomo, życie pozagrobowe to idealny temat na listopad, więc zaczynajmy. Niedawno obchodziliśmy w Polsce Uroczystość Wszystkich Świętych, z tej okazji postanowiliśmy z mężem zaprosić na wieczorny spacer po Cmentarzu Rakowickim znajomą parę z Indii. Wspólnie zapaliliśmy znicze przy popularniejszych grobowcach oraz grobowcu rodzinnym męża. Była to okazja, by opowiedzieć im o historii polskiej niepodległości, jednak najbardziej zadziwiła ich opowieść o polskim biznesie pogrzebowym. W Indiach tego typu usługi są bezpłatne, choć wiadomo, że różnią się zasadniczo, gdyż tam powszechna jest kremacja. Mijając kolejnych ludzi w spowitych mrokiem alejkach, w których jedynym źródłem światła były zapalone na grobowcach znicze, zastanawiałam się ilu z nich wie, że śmierć to iluzja, że tak naprawdę nie istnieje. Poczucie śmierci jest w pewnym sensie podobne do szczęścia – to kwestia wyboru, można pielęgnować w sobie smutek lub żal, gdy odejdzie ktoś bliski, ale można też, na skutek duchowej pracy, znaleźć się w przestrzeni, gdzie śmierci nie ma. Tego właśnie nauczał Echnaton wraz ze swoją małżonką Nefretete, pierwszy faraon Egiptu (poprzedni władcy nazywali siebie królami), przez 17 lat próbowali przekonać Egipcjan do wiary w jednego Boga, niestety, Egipcjanie wybrali wielobóstwo, a nauki tych władców próbowano wymazać z historii. Podobną wiedzę przekazywał Jezus, ale i tu sens słów został zmieniony przez europejskich duchownych. W IV tomie kursu DEIR Wereszczagin napisał:
Religia nie daje szansy swoim szeregowym wyznawcom ani świadomie umierać, ani świadomie żyć po śmierci. Religia daje możliwość wyboru jednego z kilku aspektów nieświadomego istnienia, najbliższego zwolennikowi danej religii.
Oczywiście nie twierdzę, że jest to złe, niech każdy układa sobie życie pozagrobowe według własnego uznania. Chciałam jedynie opowiedzieć Wam o tym, że czasem warto poszerzyć postrzeganie świata, spojrzeć poza religie i zobaczyć, że świadome życie z Duszą oferuje więcej możliwości wyboru dalszej egzystencji, że tak zwana śmierć, to przecież jedynie kolejna zmiana perspektywy, tym razem z antropomorficznej na perspektywę Duszy.
Thot
Osobiście uważam, iż historię Thota w najwierniejszy sposób przedstawiają Szmaragdowe Tablice, odnalezione przez Apoloniusza z Tiany (żył on w I w.n.e., to ten sam, który udał się w podróż po świecie w celu wzmocnienia geomagnetycznej siatki świadomości ludzi, w tym celu umieszczał kryształy o potężnej sile w tak zwanych miejscach mocy, jeden z nich zostawił przy Czakramie Wawelskim). Podawał on, że odnalazł tekst w grobowcu pod statuą Hermesa w Tianie. Był on zapisany na szmaragdowej tablicy, trzymanej w ręku przez zwłoki siedzące na złotym tronie. Pierwszy przekład tekstu na łacinę pochodzi z XII w. i jest autorstwa Hugona z Santalli, jednego z późniejszych przekładów na język angielski dokonał Izaak Newton, który zajmował się alchemią i okultyzmem. Szmaragdowe Tablice, zostały wydane również w języku polskim, zachęcam do ich lektury.
Źródło: http://verwena.pl/tabula-smaragdina-hermetist-szmaragdowe-tablice-thota-atlantydy/
Thot, znany również jako Hermes Trismegistos – reinkarnacja najwyższego przywódcy duchowego Atlantydy. Gdy zdecydował się odejść świadomie z ziemskiej przestrzeni, pomagał ludziom w podniesieniu poziomu świadomości z pozycji wniebowstąpionego mistrza. To wewnętrzny mentor Drunvalo Melchizedeka, na podstawie jego słów powstały dwa tomy Pradawnej Tajemnicy Kwiatu Życia. Jego imię zachowało się również w wierzeniach i legendach Egipcjan, jako imię jednego z bogów. W górach niedaleko od Teb, w jednej z dolin, znajdowała się niewielka egipska świątynia zwana Ta Set Maat, czyli Miejsce Prawdy. Zbudowano ją w pobliżu wioski, dziś nazywanej Deir el-Medina, którą niegdyś zamieszkiwali robotnicy zatrudnieni przy budowie królewskich grobowców. Tam też jest malowidło, które przedstawia Oko Horusa. Oko Horusa miało magiczne znaczenie. Horus był jedynym synem Izydy i Ozyrysa. Jedna z wersji legendy o tej trójcy mówi o tym, iż poprzysiągł on pomścić śmierć swojego ojca z rąk brata, Seta. Podczas brutalnej walki Set wyłupał Horusowi oko, podzielił je na sześć części i rozrzucił na terenie Egiptu. Horus odwzajemnił mu się, kastrując go. Po interwencji bogów Horus został mianowany królem Egiptu, a Thot, bóg mądrości i magii, złożył z kawałków jego oko. W ten sposób stało się symbolem całości, jasnego widzenia, obfitości i płodności. Każdy element reprezentował ułamek, od ½ do 1/64, i mógł być używany w różnych kombinacjach.
Priya Hemenway w książce Sekretny Kod przytoczyła legendę, która głosi, że pewnego razu terminujący skryba oznajmił swojemu mistrzowi, iż suma wszystkich ułamków z Oka Horusa nie wynosi 1 lecz 63/64. Mistrz odparł, że Thot uzupełni brakującą 1/64 każdemu skrybie, który odda się pod jego opiekę.
Szkoła Lewego Oka Horusa
Była to szkoła żeńska, badała naturę ludzkich emocji i uczuć, energię seksualną, wszystko to, czego nie da się ująć w kategoriach logiki. Do wprowadzania jej adeptów w odmienny stan świadomości używano różnych narzędzi, między innymi różdżki (jej obraz możecie zobaczyć na tytułowym zdjęciu, trzyma ją postać Ra z głową sokoła po lewej stronie, po prawej charakterystyczny wizerunek Thota, humanoidalnej postaci z głową ibisa), odpowiednio nastrojoną różdżkę przykładano do tyłu głowy, tak, by wzdłuż kręgosłupa płynęły odpowiednie wibracje. Do najważniejszych symboli tej szkoły należał klucz Ankh, na przedstawionym niżej fragmencie steli ze świątyni w Memphis, jest on przykładany w okolice nosa faraona, by pokazać, że tajemnica wiecznego życia wiąże się z oddechem (oczywiście jest to powszechnie znana już wiedza z zakresu energetyki człowieka i bardzo interesujący temat na inny artykuł).
Według Szkoły Lewego Oka Horusa brak równowagi w świecie emocji i uczuć to istotna bariera, która uniemożliwia integrację Świadomości i ciała eterycznego z Duszą, a tym samym uzyskanie wiecznej pamięci. Lęk jest podstawową emocją, która powstrzymuje nas przed oświeceniem. To on zwykle manifestuje się jako pierwszy po tak zwanej śmierci. By pokonać ograniczenia wynikające z lęku Egipcjanie wybudowali 12 świątyń wzdłuż Nilu, a 13, jeśli będziemy liczyć Wielką Piramidę (tam miała miejsce ostateczna ceremonia ukończenia szkoły). Przez 12 lat adepci musieli mierzyć się ze wszystkimi rodzajami lęków znanymi ludzkości (najpierw je wzmacniali po ciemnej stronie świątyni, a potem je łagodzili po jasnej stronie), każdy lęk był związany z konkretną czakrą (według egipskiej szkoły jest ich 12), po takim szkoleniu stawali się nieustraszeni. Drunvalo odwiedził ruiny każdej z tych świątyń. Najbardziej szczegółowo opisał drugą w kolejności, reprezentującą drugą czakrę, świątynię w Kom Ombo. Jest ona poświęcona dwóm bogom naraz: Sobekowi (bogowi krokodylowi) i Horusowi. Naczelnymi mentorami w Szkole Lewego oka Horusa byli Hatorowie, Drunvalo twierdzi, że nie pochodzili oni z naszej planety. Przybyli tutaj, by asystować w rozwoju ludzkiej świadomości. Komunikują się za pomocą dźwięków, mają zadziwiające uszy. Pomagali oni adeptom odzyskać wieczną pamięć w ostatniej ceremonii w Wielkiej Piramidzie, emitowali wówczas dźwięk Ankh, przypominający współczesną mantrę Om.
Szkoła Prawego Oka Horusa
To szkoła, w której uczono logiki, wiedzy na temat istoty stworzenia i natury świata. Według Melchizedeka w roku 1 500 przed Chrystusem Thot odwiedził króla Amenhotepa II. Władca nie spodziewał się takiej wizyty, gdyż Thot był dla niego bogiem z mitologii, a nie realną postacią. Poinformował Amenhotepa, iż jego syn nie obejmie władzy, ponieważ bogowie podjęli decyzję o zapoczątkowaniu nowej linii dynastycznej. I tak na tronie zasiadł Amenhotep III, a później jego syn Amenhotep IV (Echnaton). Zbudowano nowe miasto – Tel el Amarna. Zadaniem Echnatona i jego małżonki Nefretete było zerwanie z okultyzmem i wielobóstwem oraz wprowadzenie wiary w jednego Boga. Egipcjan jednak nie można było przekonać, dał im więc obraz Słońca, aby mogli budować ołtarze. Najbardziej trafną metaforą, dostosowaną do ówczesnej świadomości, było pokazanie Boga jako Słońca, którego promienie przenikają każdą materię. Ale i to nie wystarczyło, miasto zostało doszczętnie zniszczone, rozebrane cegła po cegle, które rozniesiono na cztery strony świata. Egipcjanie nie chcieli, aby ktoś dowiedział się o istnieniu Echnatona i Nefretete. W czasie swoich rządów, które trwały 17,5 roku Echnaton założył Szkołę Prawego Oka Horusa. Sprowadził do niej adeptów szkoły Lewego Oka Horusa. Nauczał ich przez 12 lat, udało mu się wyszkolić 300 osób. Po odejściu Echnatona, 300 nieśmiertelnych Egipcjan wstąpiło do Bractwa TaTa i czekało od 1350 roku do roku 500 przed Chrystusem (czyli 850 lat). Następnie przenieśli się do Izraela, gdzie stworzyli bractwo Esseńczyków. Maryja wywodzi się z Esseńczyków, resztę historii w ogólnym zarysie już znacie. A teraz krótka dygresja. Ogarnia mnie czasem śmiech i trwoga, gdy najokrutniejsze czyny ludzi tłumaczy się grzeszną naturą ludzką. Muszę w tym miejscu to napisać- nie ma czegoś takiego jak grzeszna natura. Człowiek po narodzinach jest czystym Światłem i niewinnością, wystarczy spojrzeć w oczy każdego noworodka. Osoba obudzona, owszem, może skłamać w drobnej kwestii, zezłościć się, czy jeździć na gapę, ale nigdy nie skrzywdzi niewinnego zwierzęcia czy dziecka, nigdy nie podda się wyuzdanym praktykom seksualnym, nigdy nie ugrzęźnie w nienawiści do drugiego człowieka, takich rzeczy po prostu dla niej NIE MA, są poza zasięgiem jej świadomości. Po owocach ich poznacie. Teraz popatrzcie na ludzi, którzy wycierają sobie gęby naukami Jezusa i twierdzą, że kroczą jego ścieżką. Coś tu jest nie tak, albo kłamią, albo to już BARDZO WYPACZONA ścieżka. Rozejrzyjcie się i odpowiedzcie sobie na te pytania sami. Tacy ludzie faktycznie żyją tylko raz (przy kolejnym wcieleniu dostaną lub wybiorą sobie nowe ciało z nową Świadomością, a wspomnienia nieśmiertelnej Duszy zostaną ukryte w Podświadomości, oczywiście każda duchowa praca jest początkiem integracji). Ich Świadomość rozpuści się w niedługim czasie po śmierci, a niezintegrowana Dusza pójdzie dalej, niewiele robiąc sobie z dotychczasowego życia na Ziemi. Taka Dusza, niczym liść na wietrze, poddaje się silnym wpływom istot, które nią kierują według ustalonych przez siebie praw karmicznych. Dla osób obudzonych, które usłyszały głos Duszy i zharmonizowały ją z własną Świadomością śmierć nie istnieje. Będą pamiętać swoją drogę poprzez wcielenia i świadomie decydować o swoim losie już poza ciałem. Nadszedł czas, by ludzkość odzyskała pamięć i zaczęła budować Nową Ziemię. Póki co boimy się panicznie Śmierci, a uciekając przed nią, niczym Janusz z przypowieści, pędzimy wprost w jej objęcia.
Michał
Czytając ten artykuł naszły mnie pewne myśli i pytania. Otóż osobiście wierze w to, że śmierć to tylko przejście do innego wymiaru więc sama śmierć mi nie straszna jednak… straszne wydaje się to, że mogę już nie spotkać swoich bliskich, którzy odeszli z tego świata bo skoro byli katolikami to ich świadomość rozpuści się po 9 dniach? Czyli teoretycznie moge spotkać dusze bliskiej mi osoby ale co z tego jak już nie będzie miała tej świadomości ze swojego ostatniego życia.
Agata
Hej, myślę, że Dusze postrzegają ziemskie rodziny w inny sposób, bo co ma powiedzieć Dusza, która ma miliardy lat i setki ziemskich rodzin? Z którą ma się widzieć w pierwszej kolejności, która z ziemskich matek czy żon jest najważniejsza? Kolejną kwestią też jest czas, nasze 9 dni – w Zaświatach może oznaczać 10, albo 100 lat… Chyba nie można robić z ziemskiego życia kalki po śmierci. Owszem, w niższych, przejściowych wymiarach, do których Dusze udają się bezpośrednio po śmierci, obowiązuje coś na kształt społeczeństwa, ale to tylko etap przejściowy. A teraz najważniejsze, po rozpuszczeniu Świadomości wspomnienia każdego życia zostają w Nieświadomości, można powiedzieć, że ona jest domem Duszy i każdy, nawet Katolik ją posiada, a w niej wspomnienia poprzednich wcieleń 🙂 Dzięki za pytanie, warto było o tym napisać 🙂