Halo? Z kim mam przyjemność? O połączeniu w medytacji

Niedawno rozmawiałam z przyjacielem, który opowiadał, czym jest dla niego jazda na motocyklu. Jak podczas jazdy zapomina o problemach, zostawia przeszłość za sobą, stapia się w jedno z maszyną, zostaje tylko on i droga. Uśmiechnęłam się do siebie, bo pomyślałam, że doświadczam tego samego podczas medytacji. I wtedy olśnienie. Przecież on właśnie podczas jazdy MEDYTUJE. Bo kiedy oddajesz się z całą pasją jednej czynności, nieważne czy ujeżdżasz motocykle czy żywe konie, czy malujesz, grasz na instrumencie, skaczesz ze spadochronem, ważne, że kochasz to robić, ważne, że otwierasz wtedy serce, że to jest czas na odkrywanie własnego JA. Jak to? Można zapytać. To nie trzeba godzinami gnieść pośladków na podłodze szukając Boga w niebiosach? No nie trzeba 🙂 Więc, czym jest medytacja? I gdzie ten Bóg, bo z góry to nikt nie woła, a dialogi podczas modlitwy są raczej skąpe?

O człowieku zostało powiedziane wiele, można przypuszczać, że pierwsza myśl, która pojawiła się na Ziemi brzmiała: „Jestem głodny”, a druga: „Przepraszam, ale co ja tu robię, kim jestem?”. Otóż człowiek zawiera w sobie cztery aspekty: fizyczny (ciało), emocjonalny ( serce), mentalny ( rozum) i duchowy (Dusza). Te cztery składniki niczym maklerzy giełdowi przekrzykują się przez całe nasze życie, a medytacja jest chwilą, kiedy zamykamy giełdę, a ciało, serce, rozum wraz z Duszą pozostają w idealnej równowadze. W tej ciszy mamy możliwość, niczym w lustrze, zobaczyć swoje prawdziwe oblicze, swoje prawdziwe potrzeby, nadzieje, zaczerpnąć energii na realizację planów, uzdrowić siebie. Usłyszeć Boga we własnym wnętrzu, bo tam się znajduje.

Więc, jeśli masz pasję, hobby, działaj. To właśnie wtedy jest Twój czas na medytację. Jeśli żadnej pasji nie odkryłeś? Cóż, witaj w klubie. Otóż, był czas, kiedy stwierdziłam odkrywczo, iż nie mam żadnego talentu, absolutnie nic mnie nie cieszy, a życie to jakaś pomyłka, że Bóg najwidoczniej wysyłając mnie na Ziemię miał zwarcie w rozdzielni. Wesoło nie było. Można powiedzieć, że pozostały już tylko dwie drogi i wtedy odkryłam „plan B”. Planem B okazały się warsztaty medytacyjne, gdzie znalazłam prosty sposób, by wykręcić numer do Boga i ustalić jak się „sprawy mają”. Dla niektórych oczywistą drogą może być religia, ale sporo tam przekłamań i trzeba uważać, by nie zabrnąć w ślepą uliczkę. Jak można medytować? Jak znaleźć dobrą szkołę, czy przewodnika duchowego? Na co uważać? O tym w kolejnych wpisach 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *