Gdybym miała wybrać najlepszą końcową scenę filmową, zdecydowanie byłaby nią ta z filmu Fight Club (Podziemny Krąg) Davida Finchera, który powstał na podstawie książki Chucka Palahniuka o tym samym tytule. W ciągu kilku minut dowiadujemy się, co się zwykle dzieje, gdy ktoś do nas powie: „Spokojnie, będzie dobrze”, pada kultowa kwestia: „Trafiłaś na dziwny okres w moim życiu” (co niestety byłoby idealnym podsumowaniem większości moich związków) oraz ukryta zostaje mała „niespodzianka” dla wprawnego oka, a to wszystko w towarzystwie genialnego utworu Where is My Mind? grupy The Pixies. Ciekawostką może być fakt, że pomysł na książkę Fight Club narodził się w głowie Chucka, po tym jak sam został pobity przez grupę ludzi z sąsiedniego campingu, która odmówiła mu przyciszenia radia. Przesiąknięty czarnym humorem film w doskonały sposób obnaża nasze potrzeby i schematy myślowe, a szczególnie potrzebę przynależności do grupy, chęć życia w kolektywie, poczucie wspólnoty. Bo to właśnie one stanowią nagrodę dla członków Podziemnego Kręgu, ludzi, którzy z pozoru nie odznaczają się w oczach systemu szczególną wartością, bądź świadomie rezygnują z wyścigu szczurów. Główny bohater Jack (Edward Norton) w myśl zasady: stajesz się własnością tego, co posiadasz – porzuca ideę pogoni za dobrami materialnymi, by doświadczać życia, przestaje mieć, a zaczyna być. Tworzy alternatywną rzeczywistość, przestrzeń Podziemnego Kręgu, która w efekcie pożera własnego rodzica. Myślę, że o wartości filmu, oprócz groteskowej rzeczywistości i wyrazistych bohaterów, stanowi również opowieść o poszukiwaniu idealnej recepty na życie, recepty, której poszukuje każdy. W prześmiewczy sposób obnaża funkcjonowanie tzw. grup wsparcia, które mimo tego, iż powstają zazwyczaj w szczytnym celu, mogą okazać się zagrożeniem.
Akceptacja
Pierwsza pułapka jest o tyle groźna, że możesz zauważyć ją dopiero po upływie czasu. Ma ona związek z potrzebą akceptacji, a ujawnia się w momencie, gdy spotkania w grupach wsparcia, czy udział w warsztatach stanowią jedyne jej źródło. W filmie Fight Club początkowa motywacja Jacka, którą jest ciekawość, czy darmowa kawa, jak u Marli, stopniowo przekształca się w uzależniającą dawkę emocji, która jest niezbędna dla zachowania równowagi. Akceptacja może stać się pułapką, gdy zamienia się w narkotyk, a atmosfera miłości może odurzać niczym opiumowe opary. Dlatego niezmiernie ważne jest, by doświadczać poczucia akceptacji również na innych płaszczyznach życia, w przeciwnym razie możesz stać się osobą podatną na manipulacje, która będzie skłonna do licznych poświęceń w imię przynależności do „wybranej” grupy.
Gdy kończą się pytania, zaczyna się fanatyzm
To jedna z moich ulubionych sentencji, nad którą powinni zastanowić się najbardziej żarliwi zwolennicy doktryn religijnych. Uważam, że zadawanie pytań jest kluczowe przy zdobywaniu wiedzy, a z pewnością w trakcie rozwoju duchowego. Z natury jestem sceptykiem, jednak intuicyjnie rozumiem, że wszystkie zjawiska określane przez wielu jako „paranormalne” lub te związane ze światem energii, czy energią myśli, to najzwyklejsza fizyka, naturalne prawa stworzenia, na których zrozumienie, a tym bardziej zbadanie jesteśmy póki co zbyt ograniczeni, co nie oznacza, że przy odpowiednim treningu nie będziemy w stanie z nich skorzystać. To zadawanie pytań i chłodna analiza chaos moich myśli przekształciły w zadbany ogród. Tak się złożyło, że moje pytania wykraczały nieco poza wiedzę psychoterapeutki czy księdza. Dla unaocznienia sytuacji przytoczę niektóre z nich: Dlaczego w snach rozmawiam z ludźmi, o których znajduję później informacje, że zginęli w dziwnych lub tragicznych okolicznościach? Dlaczego widzę myśli i wcielenia innych ludzi? Dlaczego w medytacjach rozmawiam z pozaziemskimi istotami lub postaciami z innych wymiarów? A to był dopiero początek. Piszę to po to, abyście zachowali otwarte umysły, nie przyjmowali cudzych założeń jako prawdy ostatecznej, a wszystko, nawet moje wpisy 😉 osądzali we własnym sercu, przyjmowali lub odrzucali, w zależności od jego głosu. Osobiście każdą informację sprawdzam korzystając z wielu źródeł, czerpiąc z religii, kosmologii, wiedzy historycznej, archeologii, najnowszych odkryć z dziedziny biologii czy fizyki kwantowej. Lubię konfrontować wiele opinii i punktów widzenia, do każdego podchodzę jednak z szacunkiem i miłością, bo przecież wszyscy jesteśmy Jednością.
Gdzie ta siła?
Ostatnią pułapkę również weryfikuje czas. Jest nią Wasza kondycja. Uczestnicząc w warsztatach, czy grupach wsparcia pracujesz głównie na SWOJE konto, nie prowadzącego, koleżanki czy kolegi z grupy (chyba, że godzisz się na to w pełni świadomie). Członkowie Podziemnego Kręgu pod przykrywką realizacji własnych celów, stali się jedynie machiną w rękach chorego umysłu założyciela, który, co gorsza, sam nie był tego świadomy. Warsztaty i przynależność do wszelkiego rodzaju grup nie są celem samym w sobie, a jedynie NARZĘDZIEM. Narzędziem, do odkrycia prawdy. A jaka to prawda? Prawdą jest to, że masz już wszystko, by żyć tu w radości, zdrowiu i obfitości, masz w sobie nieustanne połączenie ze Źródłem, masz w sobie Boski potencjał, dzięki któremu możesz zmienić absolutnie WSZYSTKO. Masz Wyższe Ja, Duszę, dzięki której istniejesz poza czasem, w wielu wymiarach, nawet jeśli nie potrafisz sobie tego teraz wyobrazić. Wszystko, co Cię otacza, ma wartość neutralną, to Ty uruchamiając swój wewnętrzny program dualności, nadajesz zdarzeniom wartość dodatnią lub ujemną, masz moc by go kontrolować. Co najlepsze Ty, tak naprawdę, dobrze o tym wiesz. Dlatego poszukujcie, przypominajcie sobie wiedzę na wszelkie sposoby, korzystając z rożnych źródeł, ale koniecznie, w towarzystwie zdrowego rozsądku.
Z miłością,
Agata