Jest kilka programów telewizyjnych, które moim zdaniem warto obejrzeć. Jednym z nich jest seria reportaży Przemka Kossakowskiego: Kossakowski. Szósty zmysł, czy najnowsze odcinki z serii Kossakowski. Wtajemniczenie, w których wraz z Przemkiem poznajemy okruchy rzeczywistości uzdrowicieli, jasnowidzów i szamanów pochodzących z różnych zakątków świata. Mimo, iż większość z nich wzbudza moje rozbawienie, to bywają odcinki, w których dzieją się rzeczy wykraczające poza zwykłą świadomość. Takim jest z pewnością ten kręcony w Timbiquí w Kolumbii, gdzie Przemek uzdrawiał swoją Duszę w rytuale polegającym między innymi na czterodniowym odosobnieniu w dżungli, zmierzył się wtedy ze swoimi lękami, a jego płacz po powrocie wyraził to, czego nie oddałyby żadne słowa wypowiedziane do kamery. Czas spędzony na poście, odosobnieniu, wyrzeczeniach to ważny element wielu religii czy kultur, bowiem tylko kontemplacja własnego wnętrza, poznanie i rozmowa z Wyższym Ja, prowadzi do procesu uwolnienia umysłu i ciała fizycznego oraz zjednoczenia wszystkich części naszej świadomości, jest to proces niezbędny dla zachowania równowagi i zdrowia. Ale nie są do tego potrzebne rytuały w egzotycznych krajach (choć na pewno wzbogacają doświadczenie), wystarczy medytacja, zwana czasem modlitwą (mimo, że dociekliwy teoretyk zwróciłby pewnie uwagę, iż nie są to tożsame pojęcia). Tylko w ciszy, skupieniu, koncentrując świadomość na własnym wnętrzu, można dokonać niezwykle ważnego czynu, jakim jest wybaczenie. Prawdziwe i szczere wybaczenie jest jedną z podstawowych i najczęściej spotykanych lekcji w naszej rzeczywistości, mimo to nadal niewielu z nas ją rozumie. Uświadomiła mi to przebyta niedawno rozmowa z pewną rozwódką. Otóż kilkadziesiąt lat temu, gdy była młodą mamą dwójki dzieci, została porzucona przez własnego męża, który zostawił ją i dzieci dla innej kobiety. Po usilnych staraniach wymusił na niej zgodę na rozwód, by powtórnie się ożenić. Obydwoje wyznają religię katolicką, więc to doświadczenie wiązało się z wykluczeniem jego oraz jego nowej partnerki z pełnego udziału we Mszy Św., a dla niej oznaczało kilkadziesiąt lat w samotności, gdyż o unieważnieniu małżeństwa nie było mowy. Nasza rozmowa w pewnym momencie dotknęła tematu rzekomych reform, które miałyby umożliwić osobom rozwiedzionym, a które trwają w nowych związkach, przystępowanie do Sakramentu Komunii Świętej, co uważam za rozwiązanie problemu setek tysięcy katolików na całym świecie. Ona jednak wyraziła całkowitą dezaprobatę tego pomysłu, argumentując swoją postawę słowami: musi być jakaś kara za to, co zrobił. No tak, on przecież prowadzi dostatnie życie w zdrowiu i szczęściu, ma kochającą partnerkę, zdrowe dzieci i wnuki, a przecież kiedyś zostawił rodzinę, w jej świadomości musi być ukarany, a jeśli ona, Kościół czy państwo nie są w stanie tego zrobić, to wyręczy ich sam Bóg. Pomyślałam sobie wtedy jedynie: tyle lat, a ona nadal mu nie wybaczyła, mimo, że powtarza słowo „wybaczam” codziennie w swoich modlitwach. Idea, w której za błędy, które popełniamy w skończonej rzeczywistości (często, gdy nie jesteśmy w pełni świadomi konsekwencji własnych działań, dodatkowo bez możliwości powtarzania lekcji), grożą nam kary w wymiarze wiecznym, jest dla mnie logiczną niespójnością. Dziś jednak o sztuce wybaczania. Myślę, że to dobry temat na wpis i dyskusję, gdyż współcześnie wybaczenie nadal bywa utożsamiane jedynie z zapomnieniem, podczas, gdy jest to uwolnienie drugiej osoby od swoich projekcji (najczęściej zawiści, żalu, urazy), co oczywiście nie oznacza zwolnienia z kary w wymiarze ziemskim, jeśli takiej dany czyn podlega. A nadzieja kobiety z przytoczonej wyżej rozmowy na karę dla byłego męża ze strony Boga, świadczy dla mnie o chowanej w głębi serca urazie i żalu. Myślę, że z ziemskiej perspektywy nie jesteśmy w stanie pojąć sposobu widzenia Stwórcy, bywa że najgorsi oprawcy po drugiej stronie okazują się nauczycielami. Czy dla tamtego mężczyzny byłoby lepiej latami trwać w nieszczęśliwym małżeństwie, tego nie wiem, ale uważam, że każdy zasługuje na szczęście, a droga do jego osiągnięcia nie zawsze jest prosta. Kto wie, może gdyby tamta kobieta miała możliwość odnalezienia miłości ponownie, łatwiej byłoby jej się uwolnić od żalu do męża i poczucia bycia ofiarą. Czasem zastanawiam się, dlaczego Kościół wymaga podejmowania jedynej słusznej decyzji na całe życie, no cóż, być może i w tej kwestii kiedyś przyjdzie do mnie zrozumienie. Chowane w podświadomości urazy i żale, poczucie niesprawiedliwości życia, często manifestują się (nawet dopiero po wielu latach) w postaci wszelkich chorób, bólów; blokują przed kreowaniem rzeczywistości, sprawiają, że ciągle wracamy do tego samego punktu, poruszając się w błędnym kole ofiary. Jak zatem wybaczać, by z niego wyjść?
Poczekaj na moment, gdy będziesz gotowy, by szczerze wybaczyć
Każda zmiana w życiu rozpoczyna się od zadania sobie pytania: dlaczego jestem w tym miejscu, co mnie do tego doprowadziło? Wydaje mi się, że odpowiedź na to pytanie łatwiej znaleźć osobom, które uznają reinkarnację, choć nie uważam, tego za warunek konieczny w rozwoju duchowym. Bowiem nieprzepracowane lekcje z poprzednich wcieleń i tak z uporem maniaka będą powtarzać się w obecnym życiu. Doświadczymy mianowicie wszystkich emocji, które będą konieczne do zgłębienia cnoty, której poznanie zaplanowała nasza Dusza. Osoby, które są w stanie przypomnieć sobie poprzednie życia pomijają etap: dlaczego ja?, skąd taka niesprawiedliwość, w końcu jestem dobry?, inni mają lepiej! Z drugiej strony nie można każdego życiowego niepowodzenia tłumaczyć złą karmą, bo niektóre z nich mają źródło jedynie we współczesności, to efekt błędnych zapisów w podświadomości, które mogą mieć z kolei całe mnóstwo przyczyn. No, ale na tej planecie nie bez powodu inkarnują się już doświadczone Dusze. O reinkarnacji opowiem w następnym wpisie, wróćmy jednak do wybaczania. Poświęciłam mu wiele medytacji, przeczytałam wiele książek na ten temat, bowiem był to dla mnie ważny temat z perspektywy relacji partnerskiej. Prawie każdy mój związek kończył się po paru miesiącach, zazwyczaj to ja byłam zostawiana, odbierało mi to pewność siebie i poczucie własnej wartości. Nie mogłam znaleźć racjonalnej przyczyny dla tego zjawiska, miałam wrażenie , że krzywda to nieodłączny element, który dostajemy w pakiecie z każdą relacją. Zmęczona tym stanem rzeczy, napisałam do osoby, która ma potencjał wglądu w poprzednie wcielenia (to było zanim sama go wypracowałam). I tak dowiedziałam się o swoim ostatnim wcieleniu, gdzie, podobnie do kobiety z mojej rozmowy, zostałam zostawiona z dwójką małych dzieci dla innej. Ja również nie przerobiłam lekcji wybaczenia, co więcej zmarłam z żalem i urazą w sercu. Myślę, że moje doświadczenia wyglądały w ten sposób, ponieważ potrzebne były mi tego typu emocje, by znów uczyć się wybaczać. Taka perspektywa stała się dobrą bazą do tego, bym mogła rozpocząć proces wybaczania.
Znajdź w sobie negatywne emocje i uwolnij się od nich
Kolejnym pytaniem na drodze do uwolnienia powinno być: co zrozumiałem/zrozumiałam dzięki temu trudnemu doświadczeniu? By szczerze na nie odpowiedzieć, konieczna jest konfrontacja z własnymi lękami, a konkretniej ponowne odtworzenie i przeżycie najtrudniejszych chwil związanych z osobą, której chcemy wybaczyć. Terapeuci zalecają napisanie listu (którego w żadnym wypadku nie należy wysyłać!), w którym wylejemy wszystkie żale, pretensje, złość. Można również zamknąć oczy i przeprowadzić z winowajcą rozmowę, a nawet udać się do miejsca, gdzie wydarzyła się trudna dla nas lekcja i przekazać sobie w tamtym czasie bezwarunkową miłość.
Żyjesz dzięki Miłości, pozwól, by wypełniła Twoje serce
Ostatnie pytanie to: jak bardzo mnie ta trudna lekcja wzmocniła pod względem duchowym? Nowa istota wybaczenia polega na odpuszczeniu win, nie z powodu strachu przed karą, a z poczucia miłości. Ale o jakiej miłości tu mowa? Chodzi tu o miłość, którą odczuwamy będąc w jedności z Wszechświatem, to miłość zapisana w świętej przestrzeni naszego serca. To ona daje siłę, by wytrwać kolejne trudne lekcje. Ona daje świadomość tego, że nigdy nie zostajemy z problemami sami, że żyjemy w kręgu nieskończonego Źródła Miłości, które rozpuszcza ból, rozczarowanie i zawiść. Źródła, którego wody spływają po naszych ciałach, a wszystko co negatywne wraca do wnętrza Ziemi, by zamienić się tam w nową, dobrą energię. Prawdziwe wybaczenie można odczuć fizycznie, przypomina uwolnienie się od ciężaru, pojawia się lekkość oraz uśmiech. Wybaczenie jest kluczem do uwolnienia karmy czy wyjścia z koła ofiary. Pozwala narodzić się ponownie, jako wolny od przeszłości człowiek.
Gosciu
Wedlug mnie wybaczenie czesciowo sie wiaze z zapomnieniem, mysle ze osoba ktora nie do konca wybaczyla zapamietala tą chwile bardzo dobrze i czesto do niej wraca wytykajac to sprawcy, w przypadku pelnego wybaczenia osoba nie wraca do tego, poniewaz juz nie przywiazuje do tego tak wielkiej wagi, patrzy w kontekscie przebytej lekcji a nie czynu w ktorym dostala noz w plecy za ktory musi sie zrewanzowac (przez poczucie niesprawiedliwosci),
dziekuje za ten wpis, mysle ze bardzo pomocny w zrozumieniu istoty wybaczania 🙂
Agata
Tak 🙂 Uwolnienie od przeszłości to pierwszy krok do bycia „TU I TERAZ”, pozdrawiam serdecznie 🙂
agi
i ja dosyc dlugo bylam ofiara w zwiazku, zajelo mi sporo lat na oczyszczenie sie z tego, ale udalo sie. On byl potem uciekajacym a ja ta goniaca. I wcale nie chodzilo tu o zdrade bo of zawsze byl niestabilny seksualnie, chodzilo o cos gorszego czego sie dopuscil. Nie moglam mu darowac, ale modlilam sie codziennie zeby Bog pomogl mi wybaczyc jemu I samej sobie. Az pewnego dnia sam do mnie przyszedl I powiedzial: Przepraszam, wybacz mi. Jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki ozdrowialam wybaczjac mu. Wczesniej w zyciu nie wybaczalam bo nie potrafilam, zylam wsciekloscia, checia zemsty itd Warto bylo czekac wiele lat az zrozumialam, lepiej pozno niz wcale:) Teraz wybaczam ludziom zreszta powtarzam sobie ze jesli dostaje od kogos prezent (w postaci zlych slow)a ktorego nie przyjmuje to do kogo on wraca? Do nadawcy:)
Pozdrawiam
Agata
Dodałaś ważną rzecz do wpisu, o której zapomniałam, dziękuję Ci 🙂 Słusznie zauważyłaś, że nasze wybaczenie zmienia również tę drugą stronę.
wędrowiec
Od jakiegoś czasu studiuję Kurs Cudów, lub inaczej kurs poznania samego siebie. Wg tej książki kluczem do uwolnienia od wszelkiego cierpienia jest wybaczanie.
Bardzo się cieszę, że mogę przeczytać tak pozytywne rzeczy o wybaczaniu w temacie nie związanym z KC.
Osobiście potwierdzam działanie wybaczania w moim życiu i tych których to doświadczenie dotyka.
Jednym ze zwrotów tekstu podyktowanego przez Jezusa jest:
„Rani mnie tylko to, że potępiam.
Uwalnia mnie tylko to, że wybaczam.”
Dalej autor mówi, że nie ma niczego czego moglibyśmy chcieć a czego wybaczenie nie mogło by nam dać.
Wokół człowieka który wybacza, zmieniają się ludzie i świat staje się łagodniejszy.