Śląski Olimp, Magiczna Góra, Miejsce Mocy – to tylko niektóre określenia Ślęży, góry położonej niedaleko Wrocławia. Myślę, że prędzej czy później zaciekawi ona każdego, kto rozwija swoje potencjały; każdego, kto jest obdarzony wrażliwością, umiejętnością współodczuwania i doświadczania jedności ze wszystkim, co nas otacza. Badacze Ślęży odkryli, że już od VII w. p.n.e. była ona ośrodkiem praktyk religijnych, zwłaszcza kultu solarnego (co oczywiście nie jest przypadkiem, ale o tym później). W roku 1209 Henryk IV przyznał klasztorowi Augustianów prawo do posiadania połowy góry, a w 1494 wykupili oni całą Ślężę. W drugiej połowie XVI wieku na jej szczycie (w miejscu dawnego zamku), została wzniesiona drewniana kaplica, a później murowana świątynia pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. W 1834 roku kościół spłonął w wyniku uderzenia pioruna, został jednak odnowiony i 1 maja 2015 roku ponownie poświęcony. Każdemu, kto jest zainteresowany niezwykle ciekawą i tajemniczą historią góry i jej okolic polecam przewodnik (inny niż wszystkie) Joanny Lamparskiej Ślęża Dla Odkrywców. W tym wpisie nie będę powielać historycznych i naukowych informacji, z którymi możecie zapoznać się czytając liczne artykuły na temat góry, przedstawię Wam to, w jaki sposób ja ją czuję i rozumiem, jak doszło do naszego pierwszego spotkania i co od niej dostałam.
Sobótka
Jaki jest jeden ze skuteczniejszych sposobów, by poznać energię danej miejscowości? Po prostu tam przenocować. Zarówno datę wyjazdu, jak i miejsce noclegu zmieniałam kilkukrotnie, zawsze wierzę jednak Duszy, że wybiera ona dla mnie najbardziej odpowiedni czas i miejsce, byłam zatem w takim miejscu i o takim czasie, w jakich miałam być. Dusza postanowiła przypomnieć o sobie już na samym początku wyprawy w jej ulubiony sposób – żartując. Otóż po zaparkowaniu na ryneczku w Sobótce zaczęłam szukać adresu pensjonatu, w którym zarezerwowałam nocleg. Zamurowało mnie w momencie, gdy odkryłam, że mieści się on dokładnie w tej samej kamienicy, co siedziba Niezależnej Telewizji NTV. I gdy tak stałam pod schodami prowadzącymi do drzwi z logiem telewizji, usłyszałam głos Duszy: taadaam, ilekroć oglądasz programy tej telewizji, marzysz po cichu, że chciałabyś kiedyś sama być w tym miejscu – proszę bardzo; nawet w nim przenocujesz i oczywiście zobaczysz również Janusza Zagórskiego na żywo. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu, bo przypomniałam sobie o starym chińskim powiedzeniu: uważaj na swoje życzenia, bo kiedyś mogą się spełnić. Wieczorem, gdy jadłam pizzę w sąsiedniej restauracji, tuż obok mojego stolika przechodził pan Janusz, zatrzymał się obok i rozmawiał ze znajomym – poczułam się trochę jak przypadkowy bohater filmów szpiegowskich. Kto wie, może nasze ścieżki jeszcze się przetną, tylko za drugim razem również ta druga strona będzie tego świadoma. Co do samej miejscowości Sobótka, uderzyło mnie to, że położona tak blisko góry, sama nie promieniuje mocą i nie jest w rozkwicie, usłyszałam wówczas, że energia góry jest ogromna, jednak obecnie jej górne ujście jest przyblokowane, co skupia moc jedynie w obrębie góry. Na zdjęciu poniżej widoczny jest kościół św. Jakuba, najbardziej charakterystyczna budowla w centrum Sobótki.
Energia Góry
Gdy ujrzałam Ślężę po raz pierwszy przypomniała mi się zasłyszana gdzieś legenda o diabłach, które zebrały wszystkie okoliczne głazy i zrzuciły w jedno miejsce, by zasypać wejście do piekła. Faktycznie, góra skupia na sobie całą uwagę, dominuje nad otaczającym ją płaskim terenem. Według najnowszych interpretacji większa część masywu to ofiolit – przeobrażone skały magmowe, czyli takie które powstały w wyniku krystalizacji lub zakrzepnięcia magmy. W drodze na szczyt odczuwałam energię tego miejsca, zdziwiłam się tym, jak bardzo różni się od tej na Wawelu. Dostałam wówczas informację, że nie ma się czemu dziwić 🙂 Czakram Wawelski jest miejscem przecięcia się linii siatki geomagnetycznej Ziemi (siatki świadomości ludzi, ma polaryzację męską), dodatkowo jest wzmocniony przez umieszczony tam kryształ. Ślęża natomiast jest portalem energetycznym Ziemi, można przenosić za jego pośrednictwem naszą świadomość w dowolne miejsce, jest on strzeżony przez świetliste istoty, które nie wyewoluowały na tej planecie. Sam portal znajduje się pod górą. Emanuje bardzo silną energią z wnętrza Ziemi, jednak jej swobodny przepływ jest zakłócony przez umieszczony na szczycie góry maszt telewizyjny oraz kościół, odpowiedni rytuał związany z energią Słońca może poprawić jej przepływ. Ludzie od wieków podświadomie kojarzyli to miejsce ze Słońcem, pewnie dlatego tak silnie manifestował się tu właśnie jego kult. Myślę, że na temat szczegółów będę mogła porozmawiać ze strażnikami góry, bo jestem pewna, że jeszcze wiele razy (choć już nie fizycznie) odwiedzę to miejsce. Zapytałam również o tajemnicze kamienne niedźwiedzie, usłyszałam, że właściciele zamku, który znajdował się kiedyś na górze, po prostu bardzo lubili te zwierzęta i te posągi zostały wykonane na ich cześć.
Kryształ
Zanim zaczniesz pisać książkę, musisz nauczyć się rozumieć mowę kryształów, bo one zdradzą Ci wiedzę, którą powinnaś zapisać – usłyszałam od Duszy pewnego dnia. Teraz, gdy już to potrafię, dostałam informacje potrzebne do tego, by odnaleźć właściwe kamienie, albo by one odnalazły mnie. Jeden to labradoryt w kształcie gwiazdy Dawida z Chin oraz kwarc ze Ślęży. I to właśnie po ten ostatni zostałam tam skierowana, jednak moje wyobrażenie na temat sposobu, w jaki kamień do mnie trafi znacznie różniło się od tego, co zastałam na miejscu. Większość kamieni, które posiadam, nabywałam drogą kupna (za wyjątkiem paru, które trafiały do mnie na skutek dziwnych zbiegów okoliczności, to w sumie ciekawe historie, które pewnie kiedyś opiszę). I pierwsze, o co zapytałam recepcjonistkę w hotelu, to gdzie w okolicy są sklepy z minerałami, gdyż chciałbym jeden kryształ z okolicy zakupić (myślałam, że większość mieszkańców Ślęży to oświeceni na skutek płynącej energii z góry wegetarianie, którzy pasjonują się kryształami). Nawet nie domyślacie się jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że tak nie jest, co więcej nie ma w okolicy żadnych sklepów z kryształami. Gdy zapytałam się Duszy: i co teraz?, usłyszałam, że przeznaczony mi kamień po prostu znajdę podczas spaceru na szczyt góry, i że nie na darmo pada od tygodnia, gdyż musi on zostać wypłukany z ziemi, bym mogła go znaleźć (uśmiechnęłam się na myśl o tych wszystkich narzekających na deszcz uczestnikach odbywającego się tydzień wcześniej festiwalu Harmonia Kosmosu, nic nie dzieje się bez przyczyny – jedno z podstawowych praw natury). I tak jak w życiu, tak w drodze na szczyt, nie analizowałam – po prostu dałam się prowadzić. Po chwili wspinaczki, nawet nie wiem kiedy, automatycznie sięgnęłam po mały kamyczek i wsadziłam go do kieszeni spodni. Tak stałam się właścicielką tego oto kwarcu z wnętrza góry, myślę, że się zaprzyjaźnimy i opowie mi wiele ciekawych historii.
Małgorzata
Bardzo Ci dziękuję za ten tekst, który rezonuje z moimi wyobrażeniami i przrmyślenia-mi na temat góry Ślęży oraz Sobótki stanowiącej lokum NTV Janusza Zagórskiego.
Przyznam,że od dłuższego czasu miałam ochotę,żeby tam pojechać ale jakoś się nie składało. Muszę chyba intensywnie o tym myśleć to może w końcu mi się ten za – mysł zrealizuje.Swego czasu dużo było informacji w ” Czwartym Wymiarze” na temat wykopalisk w pobliżu kościoła, o którym wspominasz ale potem jakoś ucichło. Czy coś słyszałaś na o tym fakcie?
Pozdrawiam
Agata
Tak, z tego co pamiętam wykopaliska oficjalnie były prowadzone przez instytut archeologiczny Uniwersytetu Wrocławskiego, nieoficjalnie na skutek informacji pani Lucyny Łobos, która kontaktowała się z istotą o imieniu Enki. Z mojego punktu widzenia najbezpieczniej czerpać wiedzę od Duszy, która ma bezpośrednie połączenie ze Źródłem. Prawda, którą dostajemy od istot z innych wymiarów czy poziomów, wniebowstąpionych mistrzów, a nawet aniołów, może różnić się od Prawdy Stwórcy (co nie oznacza, że nie może być dla nas korzystna). W przypadku pani Lucyny wskazówki Enkiego, co do ratowania ludzkości przed apokalipsą z 2012 roku (jednym z kroków realizacji tego planu były wykopaliska na Ślęży) nie doprowadziły do zamierzonego celu, widać nie była to Prawda Stwórcy. Być może stanowiło to lekcję dla samej pani Lucyny.