Szukaj swobody, a staniesz się niewolnikiem własnych pragnień. Szukaj dyscypliny, a znajdziesz wolność.
(Frank Herbert, Kapitularz Diuną)
Dopóki żyjesz, jesteś w grze – napisałam niedawno do mojego przyjaciela. A KIM TY JESTEŚ, by dawać porady życiowe? – usłyszałam w głowie głos wewnętrznego krytyka. Natychmiast wyświetlił mi wszystkie niepewności; decyzje, których żałowałam; strach przed opinią innych. Uśmiechnęłam się do niego, dalej stosuje te same sztuczki. Kochany, jestem NIKIM – odpowiedziałam, po czym rozwinęłam moje piękne, metaliczno-zielone skrzydła i odleciałam do domu, do ŚWIATŁA. Raz na jakiś czas nurkuję w dół, zanurzam się głęboko we Wszechświecie, odwiedzam planety. Lubię się uczyć, poznawać nowe, doświadczać. Na przykład Ziemia. Tu muszę założyć aż dziewięć skafandrów, by móc zaistnieć. Myślę, że każda istota, która nazywa siebie człowiekiem, nosi podobny zestaw, tak przynajmniej to widzę. Jedną z gier na Ziemi jest ubieranie się w role zgodne z perspektywą innych lub własną projekcją. Zakładamy je na siebie, niczym kolejne warstwy ubrań. Gdy tu przebywam, oprócz moich dziewięciu skafanderków, mam ich na sobie całkiem spory zestaw. Podzieliłabym je na dwie grupy: podstawowe i dopełniające. Otóż jestem kobietą, córką, matką, partnerką; bywam ofiarą, bohaterką, leniem, marzycielką, wariatką; bywam głupia; bywam inteligentna – w zależności KTO o mnie myśli. Jednak postrzeganie siebie z perspektywy roli ma jedną podstawową wadę – wiąże się z ocenianiem, i to nawet nie chodzi o osądy innych, bo największy krytyk jest w nas samych – to nasz logiczny rozum. Rozum ocenia, kalkuluje, porównuje. Matka – dobra, czy zła? Córka – posłuszna, czy wyrodna? Uczennica – pilna, czy leniwa? Kobieta – piękna, czy brzydka? Kochanka – namiętna, czy kiepska w łóżku? Dopóki będziemy patrzeć na siebie z perspektywy rozumu, nigdy nie uwolnimy się z tego kołowrotka. Jak z niego wyjść? Zadaj sobie pytanie: KIM JESTEM? Czy jesteś jedynie odgrywaną przez siebie rolą? Czy jesteś ciałem powleczonym skórą? A może jesteś czymś więcej? Odpowiedź zależy od Ciebie. Jesteś tym, za co siebie uważasz. Ja nie jestem jedną z ról, nie jestem też zbitką mięśni i kości. Ludzie to dla mnie świetliste gwiazdy, które czekają na moment, gdy będą mogły rozbłysnąć z pełną mocą. Tworzy nas energia Kosmosu i Matki Ziemi, i aby w pełni z niej korzystać, pora ją zrozumieć. Dlatego najbliższe cztery wpisy poświęcę na cykl: POZNAJ SWOJE CIAŁO. Dziś zaczniemy od podstaw – Energetyki.
Aby Dusza człowieka zaistniała w wymiarze fizycznym, z reguły korzysta z 9 narzędzi. Są to powłoki, z których formuje ostateczne ciało.
- Ciało fizyczne – jak wygląda, każdy widzi.
- Ciało eteryczne – to pewnego rodzaju szkielet, na którym rozpięte jest ciało fizyczne. Przekazuje do niego energię, zawiera w sobie 7 głównych czakr (lub 13 według starożytnych Egipcjan). Z wyglądu przypomina kokon świetlistej mgiełki o grubości do 10 cm, która otacza ciało fizyczne. Widać na nim tak zwane „złe oko”, które jest dziurą w ciele eterycznym. Albo nienaturalne wybrzuszenia, które mogą stanowić „urok” – wprowadzenie patologicznej konstrukcji energetycznej do ciała eterycznego, lub „klątwę” – mocne podłączenie do stałego źródła utraty energii, które może przechodzić z pokolenia na pokolenie i wpływać na osobistą karmę. Na poziomie ciała eterycznego ma miejsce leczenie z pomocą wibracji. Energia ciała eterycznego manifestuje się jako AURA.
- Ciało fizjologiczne – energetyczny aspekt wszystkich procesów fizjologicznych zachodzących w ciele fizycznym.
- Ciało emocjonalne – doświadczamy w nim radości i smutków. Ma jajowaty kształt, pozostaje w odległości około 38 cm od ciała fizycznego.
- Ciało bolesne – w nim zapisane są silne urazy, żale, traumy.
- Ciało astralne –posiada zdolność podróży w czasie i przestrzeni.
- Ciało mentalne – ma zdolność podróży do innych wymiarów. Składa się z niższego umysłu – konkretnego, który posługuje się logiką, bazuje on na informacjach; oraz wyższego umysłu abstrakcyjnego, który posługuje się intuicją.
- Ciało świetliste – merkaba – tetraedr gwiaździsty (to jedna z moich ulubionych powłok, poświęcę jej osobny wpis, gdyż ostatnio sporo z nim pracowałam).
- Ciało duchowe – składa się z trzech aspektów. Kierującego życiem jednostki; woli życia; oraz świadomości chrystusowej, która odpowiada za komunikację z uniwersalną inteligencją – w skrócie to Świadomość Duszy.
Podstawą naszego „zasilania” jest pionowy, świetlisty słup energii, który biegnie wzdłuż kręgosłupa (przynajmniej ja tak to widzę). W rzeczywistości są to dwa słupy – słup energii wstępującej i zstępującej. To dzięki nim w czakrach pulsuje energia, a cyrkulacja jej trwa nieustannie przy pomocy oddechu – tak Kochani, oddech to życie.
Strumień schodzący pochłania energię pochodzącą z Kosmosu, przebiega wzdłuż kręgosłupa. Schodzi przez czakrę korony, biegnie przez czakrę trzeciego oka, gardła, serca – a następnie energia jest uwalniania przez czakrę splotu słonecznego, sakralną i podstawy. Czakra splotu słonecznego uwalnia ją najsilniej, to z jego pomocą ludzie wykorzystują ją, by oddziaływać na innych, mówimy wtedy o programowaniu przez emocje.
Strumień wschodzący zbiera energię od Matki Ziemi, biegnie dwa palce przed kręgosłupem u mężczyzn i cztery palce u kobiet. Energię Matki pobieramy przez stopy (kłania się uziemianie 🙂 ); dalej, przez czakrę podstawy, biegnie ona przez czakrę sakralną, splotu słonecznego, serca, a uwalniają ją czakry gardła, trzeciego oka i korony. Trzecie oko uwalnia ją najsilniej, to za pomocą tej czakry można programować innych wpływając na ich splot słoneczny, pobudzając do działania. Ludzie wpływają i programują siebie nieświadomie, to nieuniknione wskutek zagęszczenia cywilizacyjnego. Dodatkowo dochodzą negatywne byty energoinformacyje, które czerpią korzyści z niskich wibracji ludzi… długo można o tym opowiadać …
Każda czakra ma określoną wibrację. Choroby powstają na skutek zaburzenia wibracji, z powodu naszych toksycznych myśli i emocji, lub na skutek wpływu otoczenia. Starożytni uzdrawiali za pomocą wibracji, łączyli: kolor, kryształ, dźwięk – to fantastyczna i skuteczna technika. Stopniowo pobieram wiedzę z tego zakresu.
Myślę, że widzenie energetyczne to kwestia ćwiczeń i samodyscypliny. Nie urodziłam się z tym potencjałem, rozwinął się stopniowo, na skutek poszerzania świadomości. W tym tygodniu powtarzam samej sobie jak mantrę: DOPÓKI ŻYJESZ, JESTEŚ W GRZE, ale dzięki duchowej perspektywie – to Ty rozdajesz karty.